Jestem parę razy w roku w Auschwitz, uczestniczę w drodze krzyżowej prowadzonej przez księdza Manfreda pochodzącego z Niemiec. [...] Tam pytam siebie: po co ja jestem? I odpowiadam: żeby zostawić po sobie świat choć odrobinę lepszym, niż go zastałem.
Większość ludzi jest wstrząśnięta. Zastanawia się, jak można się było czegoś takiego dopuścić...
Tak. Później wracają jednak do klimatyzowanych pokoi w hotelach, piją colę, jedzą wspaniałe kanapki. A kiedy spiker w telewizji mówi, że 300 tys. dzieci w Afryce zmarło z głodu, nie czują żadnej odpowiedzialności. Dla mnie Zagłada jest takim doświadczeniem, że czuję się odpowiedzialny za to, co jest wokół mnie tu i teraz.
Trzeba stać się świadkiem - z Bogdanem Białkiem rozmawia Katarzyna Czarnecka; "Przekrój" nr 31/2012.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz